Do świąteczno-noworocznego numeru „Gościa Niedzielnego” dołączony jest audiobook „Narodziny Bożego Narodzenia”, który przynosi odpowiedź m. in. na pytanie - dlaczego Boże Narodzenie świętujemy 25 grudnia.
W najnowszym "Gościu Niedzielnym" nr 51/52/2023 Gość Niedzielny
Byli święci i już? Nie. Józef i Maryja ciągle uczyli się Boga i rozpoznawania Jego woli. I raz powiedziane Mu „tak” powtarzali ciągle na nowo – przypomina Andrzej Macura w tekście poświęconym Świętej Rodzinie. „Rodzina święta, więc wszystko było słodkie jak na kolorowym, ckliwym obrazku z dziecięcego modlitewnika? Pobrali się, na świat przyszło Dziecię, a potem żyli długo i szczęśliwie? Nic bardziej błędnego. Dzieje Świętej Rodziny z Nazaretu – bo tam, nie w Betlejem, spędzili większość swojego życia – to historia zmagania się z wieloma trudnościami. Józef i Maryja pewnie planowali niekoniecznie spokojne, ale całkiem zwyczajne życie. Włączeni w wielkie Boże plany, musieli zmagać się nie tylko ze zwyczajną, ludzką codziennością, ale i z przyjęciem woli Boga. Bo zajmować się Synem Bożym, który zstąpił na ziemię dla zbawienia ludzi, to był nie tylko zaszczyt, ale i trud” – pisze.
Ponadto w nowym numerze:
Czego można dowiedzieć się o Bogu i o człowieku, kontemplując betlejemską stajenkę? Ks. prof. Robert Woźniak, dogmatyk, odkrywa tajemnice Bożego Narodzenia. „Boże Narodzenie jest świętem wiary, która chce widzieć. Nie ma nic złego w pragnieniu zobaczenia świętych wydarzeń, świadczących o walce Boga o nasze ocalenie. Nie powinniśmy bać się tego pragnienia, które odkrywamy w naszym umyśle i sercu. Ono nie kłóci się z wiarą. Biblia nieraz opisuje ogromne pragnienie zobaczenia Boga, ujrzenia Jego działania w świecie, Jego wyciągniętej prawicy. Od starotestamentalnego pragnienia ujrzenia oblicza Bożego, które przenika pokorną, ale i odważną, a momentami nawet zuchwałą modlitwę psalmisty, przez ciekawość apostołów, aż do Janowego: „zobaczymy Go i staniemy się do Niego podobni” (1 J 3,2). Interpretując życie Mojżesza, autor Listu do Hebrajczyków stwierdza, że w obliczu wielu doświadczeń wiary „wytrwał, jakby [na oczy] widział Niewidzialnego” (11,27). Przykłady można by mnożyć długo, także wśród świętych, Franciszek nie był jedynym, który chciał widzieć. Św. Teresa Wielka od dzieciństwa powtarzała: „chcę widzieć Boga”. Teresa z Lisieux codziennie wpatrywała się w ulubiony obrazek świętego oblicza Jezusa. Karol de Foucauld każdego dnia przez godziny adorował Najświętszy Sakrament, a brat Roger z Taizé kontemplował ikonę Narodzenia Pańskiego. Bo wiara nigdy nie rezygnuje z pragnienia ujrzenia Boga i Jego miłości do nas wyrażonej w konkretnych wydarzeniach historycznych. To pragnienie jest dla niej istotne i sprawia, że nasz ludzki duch nigdy nie rezygnuje z przeżycia przygody z Bogiem, która nigdy nie staje się nudna i mało interesująca” – zauważa dogmatyk.
O tym, jak kochać Kościół, który nie pachnie, w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem mówi kard. Konrad Krajewski, papieski jałmużnik i prefekt Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia. „Musiałem zrobić krok wiary. Dziś w Ewangelii czytam, że ksiądz/biskup ma być rybakiem. A rybak to ten, kto ryzykuje, wypływa, a nie czeka na brzegu, aż między 16 a 17 podpłyną do niego ryby. A tak niestety działa sporo dzieł charytatywnych: ludzie mają przyjść. W Ewangelii odwrotnie: to my mamy wychodzić, by ich szukać. Niedawno papież jadł posiłek z tłumem 1200 ubogich. I zapewniam, że jego obecność była dla nich równie ważna, jak samo pożywienie! Gdy leżałem w szpitalu chory na covid, papież dzwonił codziennie. ;Łóżko obok ciebie jest zajęte’ –powiedział kiedyś. ‘Nie, wolne’. ‘Zajęte!’ Trochę odbijaliśmy ping-ponga. (śmiech) ‘Zajęte, bo leżą tam twoje zaszczyty, przywileje, honory, szaty, w których wystraszyłbyś z lasu całą zwierzynę. Masz wyjść ze szpitala nagusieńki. Jeśli będziesz musiał użyć tych honorów i zaszczytów, to tylko ze względu na Chrystusa i ubogich’. I tego się uczę: przywileje nie są dla mnie. Przydają się, gdy załatwiam szpital dla bezdomnego, ale mój biret kardynalski jest dla biednych – mówi kard. Krajewski.
Czy Pan Jezus naprawdę przyszedł na świat 25 grudnia? Franciszek Kucharczak sprawdza, co przekazy historyczne mówią o dacie narodzin Chrystusa. „Pasterze przebywali w polu, gdy obudził ich anioł, wzywając do przywitania Nowonarodzonego. Jak to: w polu? W grudniu? – wskazują niekiedy ludzie sceptyczni wobec daty Bożego Narodzenia. – Rzeczywiście w grudniu w Ziemi Świętej jest dosyć zimno, ale zdarza się, że jest trawa i można wypasać, więc to nie jest argument – mówi ks. prof. Józef Naumowicz, historyk literatury wczesnochrześcijańskiej, patrolog i bizantynolog. Wskazuje, że są poważniejsze powody, żeby kwestionować datę 25 grudnia jako dzień urodzin Jezusa. – W II i III wieku nigdy ta data nie była wymieniana. Za terminem grudniowym nie przemawiają żadne przekazy historyczne, natomiast pojawia się w tym kontekście czas wiosenny” – mówi cytowany przez autora specjalista.
O naturze i źródłach obecnego kryzysu Kościoła oraz miejscu świeckich we wspólnocie wierzących w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim mówi jezuita o. Józef Augustyn. „Mamy dzisiaj potężny ‘wizerunkowy’ kryzys Kościoła. W trosce o „dobrą opinię” instytucji rozwiązywał on przez stulecia skandaliczne problemy subsecreto. Dopiero papież Franciszek zniósł ostatecznie obowiązek dyskrecji w zeznaniach procesowych przeciwko duchownym. Zastanawiam się dzisiaj, czy byłbym tak pewny mojego powołania w latach młodości, gdybym wiedział o Kościele to, co wiedzą dzisiaj młodzi. Mogę jedynie ufać, że Bóg by mnie nie opuścił. Kryzys Kościoła jest wielką próbą wiary. A kiedy wiara słabnie, spojrzenie na Kościół ulega deformacji. W katolicyzmie nie da się odłączyć wiary od Kościoła, choć są to różne rzeczywistości” – mówi jezuita.
Czy sprawność organizacyjną młodego pokolenia Polaków uda się zamienić w zaangażowanie obywatelskie? – pyta Piotr Legutko i stwierdza, że rok 2023 był w Polsce rokiem młodzieży. To ona zmieniła bieg polityki, zaskakująco tłumnie głosując w ostatnich wyborach. „Wybór młodzieżowego słowa roku (‘rel’) był newsem dla praktycznie wszystkich mediów. Można zaryzykować twierdzenie, że kończący się 2023 rok był w ogóle rokiem młodzieży. To ona (ta nieco starsza) zmieniła bieg polityki, zaskakująco tłumnie głosując w ostatnich wyborach. To do młodzieży (także młodszej) kierowane były, chyba po raz pierwszy, obietnice wyborcze, na przykład związane z odejściem od zadań domowych. Znów wracają hasła rezygnacji z ocen szkolnych czy zbyt trudnych lektur. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia całkiem serio rzuca postulat, by prawo wyborcze przysługiwało szesnastolatkom. Czy zatem na fali zdziecinnienia żeglujemy już jako społeczeństwo w kierunku pajdokracji, czyli rządów dzieciaków? A może marszałek Sejmu jedynie kokietuje licealistów, budując sobie bazę wyborczą na wybory prezydenckie w 2025 roku? Tak czy inaczej młodzi właśnie wrócili do gry o przyszły kształt Polski i wszyscy ogromnie się z tego cieszą. Co, szczerze mówiąc, też jest pewnym objawem infantylizmu. Socjologowie niewiele optymistycznego mają bowiem do powiedzenia na temat natury tej społecznej aktywności młodych. Jest jak słomiany ogień. Pozostając w ich konwencji, przypomina flashmob, skrzyknięte w mediach społecznościowych zgromadzenie, które równie szybko pojawia się, jak znika” – pisze autor.