Obalona została teoria o „pontyfikacie bez znaczenia” - mówi Stefania Falasca, wicepostulatorka w procesie beatyfikacyjnym „papieża uśmiechu”.
W najnowszym "Gościu Niedzielnym" nr 35/2022 Gość Niedzielny
O badaniach dotyczących śmierci Jana Pawła I, najkrótszym pontyfikacie i lekarstwie na współczesne choroby Kościoła w rozmowie z Beatą Zajączkowską mówi Stefania Falasca, wicepostulatorka w procesie beatyfikacyjnym „papieża uśmiechu” i wiceprezes fundacji jego imienia. „Obaliliśmy sensacyjne teorie na temat jego śmierci. Trzeba jednak powiedzieć, że od początku fakty jasno mówiły – co znalazło potwierdzenie w dokumentach, karcie choroby papieża i raporcie z sekcji zwłok – że przyczyną śmierci był zawał serca. Spekulacje, które się pojawiły – stanowiąc jeden z największych fake newsów dotyczących papiestwa w XX wieku – sprawiły, że jego bogate nauczanie i wspaniałe życie zepchnięto w cień na wiele lat. Zmieniło się to m.in. dzięki powołaniu przez Franciszka Fundacji Jana Pawła I. Nasza praca przyczyniła się do tego, że obalona została teoria o „pontyfikacie bez znaczenia”, odkryliśmy bowiem przede wszystkim człowieka ogromnej wiary i bliskiego ludziom, a także jego wszechstronną formację intelektualną, zwłaszcza literacką i filozoficzno-teologiczną” – mówi Falasca. „Gdy w ubiegłym roku byliśmy u Franciszka, by przedstawić materiał, jaki zebraliśmy na temat Albino Lucianiego, papież popatrzył na stosy pudeł z dokumentami i powiedział: »Wreszcie przestanie być Kopciuszkiem wśród papieży«” – wspomina wicepostulatorka w procesie beatyfikacyjnym.
Ponadto w „Gościu” m.in.:
O synodzie, stanie Kościoła w Polsce i braku dobrych relacji mówi abp Adrian Galbas. „Dla mnie ważny i jednocześnie smutny wniosek to ten, że Kościół w Polsce jest dość bierny. Ta bierność często wyraża się w tym, że wielu katolikom jest wszystko jedno, jak w Kościele będzie. Druga smutna obserwacja, to nasze słabe wyczulenie misyjne. Szczycimy się – i słusznie – że mamy misjonarzy ad gentes, obecnych na krańcach ziemi, ale misyjność dotyczy przecież nas wszystkich, a nie tylko niektórych, i każdego powinna dotykać bezpośrednio. Z tym chyba jest dość słabo. Trzecia synodalna obserwacja to ta, że bardzo ważna jest jakość tego, co robimy. W syntezie nie ma postulatów dotyczących wprowadzenia kapłaństwa kobiet, legalizacji związków jednopłciowych czy zniesienia celibatu. Są za to postulaty, by Msza Święta była odprawiana godnie, spokojnie i w pięknej oprawie, by homilie miały związek z Biblią i żeby księża robili nie tylko wystawiali Najświętszy Sakrament, ale by Go adorowali. Czasami mówimy: „Idę zrobić wystawienie”, a potem znikamy. A ludzie mówią: a może by ksiądz z nami na adoracji został. I to są rzeczy do zrobienia od razu. Tu nie trzeba czekać nie wiadomo na co” – mówi abp Galbas.
Lekcje religii w szkole są obecnie jednym z głównych miejsc poznania wiary katolickiej, szczególnie że również pełniący tę rolę rodzina i Kościół przeżywają poważne problemy. O zarzutach środowisk liberalno-lewicowych wobec lekcji religii i o tym, jak powinna wyglądać katechizacja, pisze Bogumił Łoziński. „Jeśli wiedzę o stanie lekcji religii w szkole czerpać z wypowiedzi przedstawicieli środowisk liberalno-lewicowych, to uprawniony byłby wniosek, że jest to miejsce pogrążone w kryzysie. Jednak obraz przez nie rysowany ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, a wnioski wyciągane na podstawie pojedynczych negatywnych przypadków są chybione. Nie znaczy to, że z nauczaniem religii nie ma problemów. Na pewno jest wiele do zrobienia” – wskazuje autor.
O pytaniach, jakie ludzie stawiają kierownikom duchowym, widzeniu diabła na tablicach rejestracyjnych samochodów, dokonywaniu dobrych wyborów i byciu „wujkiem dobra rada” Marcin Jakimowicz rozmawia z o. Pawłem Sawiakiem SJ. „Widzę u ludzi taką niezdrową fascynację kusicielem, spirytualizowanie rzeczywistości. Przekręcając powiedzenie Ignacego: ci ludzie szukają we wszystkim diabła. Nie można o nim zapominać, ale nie można też go przeceniać! Jeśli miałby władzę sterowania naszymi wyborami, oznaczałoby to, że moc Pana Jezusa, zbawienia, które wysłużył nam na krzyżu, moc naszego chrztu nie mają większego znaczenia…” – mówi jezuita.
Na początku sierpnia zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na rekolekcjach oazowych w Tylmanowej złożyła istniejąca od niedawna fundacja o dumnej nazwie Biuro Obrony Praw Dziecka (BOPD). Podobno dzieci były tam wiązane i pozbawiane kontaktu z domem. W mediach wybuchła histeria. W drugiej połowie sierpnia nastąpił niespodziewany zwrot akcji – wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez… fundację Biuro Obrony Praw Dziecka. Franciszek Kucharczak przygląda się tej i innym sprawom, w których Kościół znalazł się na ławie oskarżonych.
Ks. Rafał Bogacki i Agnieszka Huf przyglądają się zasadności wykorzystywania metod aktywnych w głoszeniu Ewangelii, patrząc przez pryzmat duszpasterski i psychologiczny. Co zrobić, aby kreatywność szła w parze ze zdrowym rozsądkiem, a jednocześnie nie była hamulcem dla Ducha Świętego? „Wykorzystywanie różnych form wyrazu artystycznego w duszpasterstwie nie jest niczym nowym. Malarstwo czy muzyka to środki, które Kościół stosuje niemal od zawsze. Nie mniej pomocną formą jest teatr. Średniowieczne dramaty liturgiczne, a wśród nich te najbardziej znane – misteria męki Pańskiej – są tego dobitnym przykładem. Zasada jest prosta: jeśli chcemy przekazać Dobrą Nowinę następnym pokoleniom, to zgodnie z zasadą sformułowaną przez św. Dominika musimy ją głosić ‘wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby’” – piszą autorzy.
Histeria medialna, jaka rozlała się po informacji o wprowadzeniu refundacji leków na rdzeniowy zanik mięśni, przyćmiła fakt, że tysiąc chorych w Polsce zyskało pełny dostęp do nowoczesnego leczenia. Agnieszka Huf sprawdza, czy zarzuty, że ministerstwo zdrowia segreguje dzieci na lepsze i gorsze i odmawia niektórym prawa do leczenia są zasadne. „Rdzeniowy zanik mięśni jest jedną z 8–10 proc. wszystkich chorób rzadkich, na które istnieje jakiekolwiek leczenie, i jedną z kilkunastu chorób rzadkich, na które istnieje leczenie skuteczne. Wszystkie stosowane w leczeniu SMA leki mają na celu podniesienie poziomu białka SMN w organizmie chorego. Różnią się mechanizmem działania i sposobem jego dostarczania – Spinrazapodawana jest za pomocą wlewu do kanału kręgowego, który trzeba powtarzać co cztery miesiące, Evrysdi to lek doustny do codziennego stosowania, natomiast Zolgensma to terapia genowa podawana w jednorazowym wlewie, która wprowadza do komórek w pełni funkcjonalną kopię uszkodzonego genu. –Niema żadnych danych, na podstawie których można by powiedzieć, że jeden z leków jest lepszy od drugiego – podkreśla prof. dr hab. n. med. Barbara Steinborn z Katedry i Kliniki Neurologii Wieku Rozwojowego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Dotychczas terapia Zolgensmą dostępna była jedynie komercyjnie, jej koszt przekraczał 9 milionów złotych, a rodzice pozyskiwali fundusze z internetowych zbiórek – przypomina autorka.